Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chcą nam wyssać krew. W Zamościu plaga komarów daje się we znaki. Magistrat nie przyjdzie w sukurs

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Okolice zamojskiego zalewu. Tutaj komary mają prawdziwy raj
Okolice zamojskiego zalewu. Tutaj komary mają prawdziwy raj Bogdan Nowak
- Wieczorami nad zamojskim zalewem nie da się wytrzymać, tak tną tam komary. Ludzie chcą po pracy wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza, ale te małe bestie to uniemożliwiają! – złości się jedna z mieszkanek Zamościa. - Tak jest także na działkach oraz w innych miejscach miasta. Nawet w centrum. I znikąd pomocy. Bo miasto zupełnie odkomarzanie odpuściło.

Kobieta (nazwisko do wiadomości redakcji) uważa, że to nie jest w porządku. I podaje przykład Lublina. W tym mieście akcja odkomarzania objęła ostatnio teren 213 ha. Wykonano ją w ramach Budżetu Obywatelskiego, metodą zamgławiania. Stało się to w późnych godzinach wieczornych oraz w nocy (aby chronić m.in. pszczoły).

Plaga komarów

- Zastosowany preparat działa tam zarówno na komary, meszki oraz kleszcze. Nie zagraża podobno ludziom. Świetnie! – mówi nasza Czytelniczka. - Oczywiście odkomarzaniem objęte są skwery oraz miejsca, gdzie najczęściej przebywają mieszkańcy. Tak działają także inne miasta. W Zamościu wygląda to inaczej.

Podobnych sygnałów nie brakuje. O odkomarzaniu rozmawiano m.in. na ostatniej sesji zamojskiej Rady Miejskiej (pod koniec maja). - Mamy takie sygnały od mieszkańców, dlatego radni o to pytają władze. Bo jest plaga komarów – mówi Piotr Błażewicz, przewodniczący zamojskiej Rady Miejskiej. - Mieszkam na Karolówce (to dzielnica Zamościa) i ostatnio musiałem spryskać przeciwko nim swój ogródek. Bo nie dało się tam wytrzymać.

O tym, że w tym roku (podobnie jak w trzech, poprzednich latach) odkomarzania w Zamościu nie będzie, mieszkańcy dowiedzieli się m.in. z komunikatu umieszczonego na stronie internetowej UM. Dowiadujemy się z niego, że wcześniejsze tego typu „chemiczne zabiegi” ograniczyły się do terenów zielonych: wzdłuż bulwarów nad rzeką Łabuńką oraz wokół parkowego stawu.

Komary jednak – jak to mają w naturze – nadal nie dawały za wygraną. Swoje robiły także ulewy, które zastosowany preparat wymywały. Nie tylko. Ważne jest także coś innego. Koszt akcji odkomarzania - gdy jeszcze ją przeprowadzano – wynosił około 22 tys. zł. Teraz byłoby to znacznie więcej, bo ceny poszybowały w górę.

Zamojskich urzędników nie przekonują także zapewnienia firm zajmujących się odkomarzaniem o „braku szkodliwego oddziaływania preparatów na zdrowie ludzi i zwierząt”.

Tumany krwiopijców

„Nie mamy co do tego całkowitej pewności. Zdaniem ekspertów stosowane środki nie działają wyłącznie na komary – są toksyczne także dla pszczół czy innych owadów oraz organizmów wodnych” - czytamy na stronie zamojskiego UM. „Opryski mogą wpływać negatywnie na populację ptaków, płazów, małych ssaków, dla których owady stanowią pożywienie, co z kolei wiąże się z negatywnym wpływem na różnorodność biologiczną”.

Urzędnicy martwią się także m.in. o ważki oraz koty. Jak czytamy na stronie UM, „profilaktyka ta” (czyli zaniechanie odkomarzania) dotyczy również chrabąszczy, biedronek, os, jeży, jerzyków, żab, nietoperzy i wielu innych zwierząt. „Jeżeli zatrzymamy je w mieście, to pomogą one nam w walce z komarami, kleszczami i meszkami. Bo na nie także negatywnie może działać odkomarzanie” – zapewniają zamojscy urzędnicy.

Kłopot w tym, że nastroje mieszkańców stają się coraz bardziej bojowe. Ludzie tracą cierpliwość, bo komary często nie dają im żyć. Nie pomagają spreje i przeróżne specyfiki kupowane w aptekach i marketach.

- Zamość jednak powinien pomyśleć o obywatelach. Wszystko powinno odbywać się rozsądnie. Z uwzględnieniem potrzeb biedronek i kotów, ale także obywateli, którzy z komarami radzą sobie coraz gorzej – przekonuje nasza Czytelniczka.

- Ostatnio wróciłem z działki i wyglądałem jakbym zapadł na ospę. Cały byłem w kropkach i swędzących bąblach. Nawet ubrania tym tumanom krwiopijców nie przeszkadzają – żali się jeden z zamojskich działkowiczów. - Komary to kłopot.

Gdzie najbardziej tną?

Nasi czytelnicy stworzyli nawet mapę miejsc szczególnie atakowanych w mieście przez komary. Najgorzej jest obok zalewu, w Parku Miejskim, na osiedlu Karolówka oraz w sąsiedztwie bulwarów.

To tam mali krwiopijcy utoczyli obywatelom najwięcej krwi. I na nic chyba się zdadzą żale mieszkańców. Odkomarzania Zamościa nie będzie także dlatego, bo… jak tłumaczą urzędnicy, nie pozwala na to budżet miasta,

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Chcą nam wyssać krew. W Zamościu plaga komarów daje się we znaki. Magistrat nie przyjdzie w sukurs - Zamość Nasze Miasto

Wróć na wlodawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto